top of page

Wiersze Kuby

 *  *  *

kiedyś byłeś dzikusem
wędrowałeś samotnie
po świecie
ziemia marzła
pod twoimi stopami

wtedy poznałeś canis lupus*

w mroźne noce
ogrzewał cię swym ciałem
ciągnął cię w zaprzęgu sań
byś nie musiał na swych nogach
przemierzać surowych gruntów
bo przy jego boku
zawsze znajdowałeś
schronienie

oswoiłeś go
i przyjąłeś do domu

nazwałeś go wtedy canis familiaris**

czasami wyrzucisz na bruk
ponęcisz go
czasami zapomnisz
że ma duszę

wtedy popatrzy na ciebie
swym psim wzrokiem
pełnym żalu i rozczarowania

kiedyś byłeś nagim dzikusem
niegroźnym dla świata
dzisiaj jesteś prymitywem
pod krawatem
zdolnym
do wszystkiego

*Canis lupus (łac.) - wilk
**Canis familiaris (łac.) - pies domowy



ŚWIAT TO TEATR

Wychodzę na scenę
wstydliwy
niedoświadczony
nie znam swojej kwestii
więc improwizuję

spotykam lepszych
i gorszych aktorów
tak szybko
się mijamy

patrz
tam za kulisami
zniknęła moja babcia

zbyt krótką
miała rolę

patrz
tam w rogu
jestem ja
wygłaszam swój monolog

postaram się zagrać tak
by dostać
owacje na stojąco


PATRZ

Patrz, już wieczorne zorze,
i pole w barwy obfite,
drzewa tańczące w borze,
lasy powłoką nocy okryte.

Patrz, wiatr borem powiewa,
ciemność kryje się za drzewami,
i kołyszą się wszystkie drzewa
wraz z roślinami.

Patrz, lis szuka swej drogi,
w mroku błądzi po lesie,
ciemność nabawia go trwogi,
i strach w oczach niesie.

Patrz, wilków gromada
czyhająca w leśnym mroku,
warknięciem pogoń zapowiada,
dotrzymując sarnie kroku.

Patrz, ciemność ginie w borze,
już dzień, zwierzęta się budzą,
niebo wiesza poranną zorzę,
i znowu przeżyciem się trudzą.

 

 

bottom of page